Radni minionej kadencji spotkali się po raz ostatni w ubiegłą sobotę (15 listopada). I chociaż przewodniczący Henryk Huma apelował, by „rozeszli się po ludzku, po bożemu” – to i tak opozycyjna trójka radnych, którzy już nie kandydowali do Rady Gminy, zachowała się „opozycyjnie” wobec tego apelu. Janusz Madejski zagroził publicznie „pobiciem w twarz” za coś, o czym nie miał zielonego pojęcia. Barbara Zyguła chciała, by nie uważać ją za „taką złą”… A Kazimiera Oracz zaproponowała, by obniżyć rolnikom podatki kosztem oszczędności na oświacie, choć przez całą kadencję nawoływała, by na oświacie nie oszczędzać.

                Kogo i za co chciał pobić Janusz Madejski, rzucając publicznie fałszywe oskarżenia i groźby? Otóż, choć nie uczestniczył w przedwyborczym spotkaniu w Moczydle, uznał opierając się na pogłoskach, że zostało ono opisane nieprawdziwie na stronie internetowej Gminy. – Tam są kłamstwa! Tylko dać panu za to w twarz! Jesteś pan gamoń! – Wykrzyczał na sesji pod adresem autora informacji.

                Wójt Marek Szopa, który uczestniczył w wiejskim zebraniu w Moczydle, zaprzeczył tym zarzutom. Potwierdził, iż relacja zamieszczona na stronie internetowej Gminy, nie mija się z prawdą. Dlatego zaraz po zakończeniu sesji, były już radny Madejski jak niepyszny, chyłkiem uciekł z sali. Nie żegnając się z kolegami, nie mówiąc przepraszam i nie dopuszczając się – na swoje szczęście – zapowiedzianych rękoczynów.

                Tymczasem sama sesja była bardzo ważna dla mieszkańców Gminy. Podjęto bowiem na niej uchwały utrzymujące od stycznia dotychczasowe stawki podatków (rolnego, od nieruchomości i od środków transportu). Przyjęto też projekt budżetu (16,6 mln zł) na rok 2015, który ma być okresem przygotowań do kolejnych inwestycji, współfinansowanych przez UE, oraz czasem spłaty kredytów zaciągniętych na realizację inwestycji w minionych latach.

                Dokonano również zmian w budżecie tegorocznym, do którego wpłynęło dodatkowo kilkadziesiąt tys. zł. I chociaż to były zmiany dla mieszkańców korzystne, bo te pieniądze przeznaczono na świetlice oraz na dowóz dzieci do szkół, Barbara Zyguła jako jedyna wstrzymała się od głosu. Tak robiła konsekwentnie przez cztery lata, nie popierając zmian budżetowych, jakby można było dobrze gospodarować publicznymi pieniędzmi bez niezbędnych i częstych korekt.

                Na koniec, każdy z ustępujących radych otrzymał pisemne podziękowania oraz wieczne pióro. Była też lampka szampana. Tak zakończyła się kadencja naszego gminnego „Sejmu” lat 2010-2014.

Red.