Fotowoltaika to słowo oznaczające wytwarzanie prądu elektrycznego przez baterie słoneczne. Popularne do niedawna solary wykorzystują ciepło promieniowania słonecznego, natomiast ogniwa fotowoltaiczne – światło. Zatem działają w dzień o każdej porze roku. I jeśli się je posiada, to opłaty za prąd są mniejsze średnio o połowę, a gdy wejdą nowe przepisy, już uchwalone przez Sejm, będą nawet bliskie zera. Tak może być również w naszej Gminie, gdyż zamierza ona starać się o dotację unijną na domowe instalacje fotowoltaiczne. Jak wstępnie wyliczono, kosztowałyby one 20-25 tys. zł, a mieszkańcy płaciliby po 4-5 tys. zł, najprawdopodobniej w kilku ratach.
 

               Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane z ogniwami słonecznymi, na ostatnie posiedzenie (19.02.) komisji ochrony środowiska naszej Rady, jej przewodniczący Dariusz Książek zaprosił fachowca w dziedzinie instalacji fotowoltaicznych – Michała Kopcia. I jak się okazało, ogniwa słoneczne pracują optymalnie, gdy są skierowane na południe oraz umiejscowione tam, gdzie przez cały dzień nie ma cienia, niekoniecznie na dachu. Co więcej, leżąc ukośnie na stelażu wkopanym w ziemię, mają nawet większą sprawność, gdyż nie przegrzewają się tak, jak na dachach.
                - Ogniwa słoneczne wytwarzają prąd stały, który zmienia na prąd przemienny, dostosowując go do parametrów sieci, specjalne urządzenie, zwane inwertorem albo falownikiem – tłumaczył Michał Kopeć. Kiedy panele fotowoltaiczne (czyli ogniwa połączone w szereg) ustawimy poza domem, wtedy także tam montuje się ów falownik. W ten sposób unika się przesyłania kablem na odległość prądu stałego, co wywołuje straty energii. Natomiast po zamianie go już przy panelu na prąd przemienny, tych strat w przesyle nie ma.
                - Zakładamy, iż wejdziemy do programu finansującego instalacje fotowoltaiczne. Maksymalna dotacja wynosi tu na gminę 5 mln zł. Dołożymy wkład własny, czyli 1 mln zł. Mamy 6 mln zł, co pozwoli zainstalować ogniwa słoneczne na 300 domach. Z tym, iż będą to instalacje wytwarzające prąd głównie na potrzeby własne gospodarstw, nie na sprzedaż, gdyż tylko takie Unia dofinansowuje w 80. procentach. Dlatego moc przeciętnej instalacji ogniw fotowoltaicznych wyniesie u nas 3-4 kW – wyjaśnił wójt Marek Szopa.
                Co wobec tego zrobić z nadmiarem prądu w słoneczny dzień, kiedy zużywa się go mniej a produkuje więcej? – Można nim naładować zespół akumulatorów, które jednak niemało kosztują. Dlatego proponujemy, by tą nadwyżką prądu ogrzewać wodę w bojlerach, co jest łatwe w realizacji, tanie i korzystne – odpowiedział Michał Kopeć. Te nadwyżki można też odsprzedać do Zakładu Energetycznego, a jeśli państwo wprowadzi, na co się zapowiada, korzystną cenę za odsprzedawaną z takich instalacji energię, wtedy nasze rachunki za prąd zmaleją do zera, gdyż to, co pobierzemy z sieci nocą, oddamy ze swoich ogniw w dzień.
                Ogniwa fotowoltaiczne dające moc 1 kW składają się z 4-5 paneli mających łącznie 6-7 m kw. powierzchni. Zatem instalacja o mocy 3 kW ma ok. 20 m kw., ale zajmie oczywiście mniej miejsca, gdyż pochylenie paneli wynosi średnio 35 stopni.
                Przewodniczący komisji ochrony środowiska zaproponował, by pokaz ogniw fotowoltaicznych urządzić na jednej z najbliższych sesji rady. Natomiast wójt zapowiedział, iż wkrótce przeprowadzi się sondaż mający ustalić ilu mieszkańców będzie chciało wyposażyć swoje domy w ogniwa słoneczne i oczywiście uczestniczyć w kosztach.

 

 

Red.