GMINA KSIĄŻ WIELKI

Bocz sala                Drużyna strażacka w Boczkowicach, kiedyś najlepsza w Gminie, startująca w zawodach pożarniczych nawet na szczeblu wojewódzkim, dzisiaj przeżywa kryzys. Druhowie nie płacą składek, nie pokazują się na żadnych zawodach, nie potrafią właściwie zadbać o swoją remizę. Nawet na zebraniach siadają oddzielnie: jedni z przodu, drudzy z boku. Wychodzą w trakcie bez słowa, przekrzykują się nawzajem. I jak dotąd, nie mogą podjąć żadnej decyzji w sprawie przekazania albo wydzierżawienia podupadającej remizy Gminie. Gdy nad tym głosowali w niedzielę 19 kwietnia, podniósł rękę do góry tylko jeden strażak (na zdjęciu).

                Siedzący na pierwszym planie miejscowy radny Paweł Oczkowicz nie głosował, bo strażakiem nie jest. Próbował tylko wyjaśnić, iż wydzierżawienie Gminie remizy jest konieczne, by zdobyła ona fundusze unijne na jej przebudowę. Ale druhowie go zakrzyczeli. - Nie oddamy! – Nie sprzedamy! – My tu beton woziliśmy taczkami, a deski z Włoszczowej prywatnymi samochodami!
                Najgłośniej wołał, oraz najczęściej przekrzykiwał innych, prezes OSP Boczkowice, Wiesław Kopeć. Natomiast do rozwiązania problemu remizy nakłaniał tylko Jan Sater, członek zarządu. Ten, który podczas głosowania podniósł do góry rękę.
                - Straż w Boczkowicach, jako jedyna na dziesięć drużyn OSP w Gminie, praktycznie nie działa. Ale nikt wam tego budynku zabierać nie chce. Tylko jeśli Gmina ma pozyskać na jego remont pieniądze z programów zewnętrznych, bo w swoim budżecie środków na to nie ma, musi mieć tytuł własności: akt przekazania albo dzierżawy. Podejmijcie jakąś decyzję – apelował wójt Marek Szopa.
Bocz prez                Zasiadł w prezydium obok Marka Boligłowy, wybranego przez salę na przewodniczącego zebrania oraz sołtysa Boczkowic Stanisława Niemca. – Decyzję w sprawie remizy podjąć trzeba. Proponuję jej wydzierżawienie Gminie, by mogła ją przebudować – zaproponował Marek Boligłowa (na zdjęciu). Ale bez większego odzewu, bo poparł go, jak wspomniano, tylko Jan Sater. A innych propozycji nie było.
                I na tym skończyło się całe to zebranie. Niby bez rezultatu a jednak wymowne. Pokazało bowiem, iż drużyna OSP Boczkowice jest w takim samym stanie jak jej remiza: wymaga gruntownego remontu.

Red.
               

Informujemy, że ta strona stosuje pliki cookies, tzw. ciasteczka. Kliknij „Zgadzam się”, aby ta informacja nie pojawiała się ponownie. Kliknij „Więcej informacji”, aby zapoznać się z naszą Polityką prywatności.